poniedziałek, 13 czerwca 2016

6 cz komentujcie czytajcie

Hej kochani już 6 cz czy w końcu Li Wyżna sekret skrywany przed siostrą, czy zdołają odbić królestwo?. Komentujcie i czytajcie.
(...) wylądowaliśmy w jakiejś piwnicy.
- Za tymi drzwiami czekają na nas, a właściwie na swoją nową królową która doprowadzi ich do zwycięstwa - powiedział Will
Każdy był zdenerwowany, a ja cóż bałam się niezmiernie, oni mają przewagę jakby ktoś to usłyszał że nowa królowa niepotrafi czarować to by pęk że śmiechu.
Will spojrzał na mnie a ja kiwnełam głową w dół żeby otworzył drzwi w tej chwili nawet Ed był poważny.
Za tymi drzwiami było dużo..pełno ludzi.
- Królowa Wasylissa nadchodzi - powiedział jakiś koleś tak głośno że myślałam że bębeki mi popękają.
Tyle ludzi..mężczyźn kobiet i nawet dzieci chcą walczyć z królową.
Jakaś starsz schorowana kobieta podeszła do mnie i powiedziała
- Do tej pory się baliśmy wyruszczyć sami na nią ale wiemy że ty masz siłę której nam potrzeba - powiedziała a inni zaczęli bić brawo.
  Poczułam się wielką siłę.
- Wiesz tak jak przystało wypadało by żebym no jechała na białym koniu na czele - powiedziałam niepewnie a niektórzy zrobili kwaśną minę.
- No co na filmach tak widziałam - obroniłam się.
Jeden facet zmienił się w pięknego białego rumaka.
- Chciałaś masz, jeszcze jeden proszę - powiedział Will który najwyraźniej chciał konia też, był tu szanowany dużo osób się go bało
- Willkson! Co ty tu robisz, królowa wywaliła cie z królestwa - powiedział jeden żebrak śmiejąc się
- Skończ - powiedział i ruszył.
- Czemu cie królowa wywaliła? - Zapytałam nikt inny niesłyszał naszej rozmowy więc mogłam spokojnie mówić.
- To nie czas na to - odparła miałam mu odpowiedzieć ale mnie zatkało zobaczyłam zamek Paul się niemylił widać go z daleka...
Piękny, duży, błyszczący cudo.
Byliśmy coraz bliżej nagle jakaś strzała w ramię ugodziła chłopca który szedł obok.
- Lu - krzyknęła dziewczynka która szła koło niego. Ludzie odciągali piegowatą rudą dziewczynkę.
- Tyle ludzi umiera ty wstrętna krowo - krzyczała dziewczynka.
- Do ciebie mówię ty idiotko wiem że słyszysz, niewybacze ci..niewybacze ci za śmierć moje brata - krzyczała dziewczyny na całe szczęście nie do mnie tylko do tej Alex tej Królowej.
Jakaś pani wzięła ją za rękę i szły razem a mi robiło się coraz bardziej smutno. Skoro poleciała strzała to wiedzą że idziemy.
- Uwaga - powiedział Paul rzucając Dava na podłogę o mało niedostał ognistą kulą.
Zeszłam z konia wściekłam się strasznie podleciałam do góry jakimś cudem na moich plecach spoczywały fioletowe skrzydła.
Jesteśmy praktycznie pod bramami królestwa.
Ku naszemu zdziwieniu bramy się otworzyły ale tak jak przeczuwałam byli na nas przygotowani.
Moja złość podniosła się jeszcze bardziej gdy zobaczyłam moje ojczyma, a nagle doszła do niego moja mama.
- Mama! - Powiedziałam podbiegając trochę a ona się w niego wtuliła.
  Miałam ochotę płakać.
- No no jakie zgromadzenie - powiedziała dziewczyna która tak samo jak ja miała skrzydła tylko że zielone i wylądowała na ziemi koło mojej "rodziny".
- Witaj Lisso. Och co za odwaga proszę proszę. Jesteś niedokształcona i niewyszkolona a już się rzucasz, przychodzisz do mnie bez szans - mówiła a ja uświadomiłam sobie powoli że ma rację.
- Liss niesłuchaj jej ona ma moc wpływu może Ci wmówić coś niewierze w to - krzyknął Paul.
- Paul Will moi ulubieńcy..wiecie co  dziwię się wam że macie celność się tu pojawiać doprawdy zadziwiające - powiedziała spokojnie.
To królowa uświadomiłam sobie wszyscy się jej bali. Niepowiem wyobrażałam sobie ją ale raczej jako starszą osobę a tym czasem ona jest młoda i ładna.
- Lisso niebądź głupia mamy podobną moc niepowiesz mi przecież że niezależy ci na władzy, spójrz co byliśmy razem mogły stworzyć - mówiła przyfruwając koło mnie.
Moje skrzydła zmieniły kolor na wpół fioletowe a wpół niebieskie.
- Przyłącz się do mnie - mówiła sycącym głosem.
Podniosła rękę już myślałam a właściwie się przestraszyłam że już się zaczęło ale na szczęście jeszcze nie teraz jeszcze nie czas. Podniosła rękę i położyła ją na poliku Will przejeżdżając po niej lekko przy czym uśmiechneła  się jak żmija miałam ochotę ją rozszarpać.
Spojrzałam się na nią oczami zrobiłam jakby dwa kółeczka oczami a ona się obkręciła w powietrzu jak papier toaletowy i upadła na ziemię.
- Ty..już nieżyjesz - krzykneła.
Wszyscy ruszyli z tym co mieli w prosto na swoich przeciwników.
- A więc jednak niechcesz żebym znikł? - Zapytała uderzając w twarz jakiegoś gościa.
- Zwariowałeś - powiedziałam i podleciałam do góry.
- Biorę królową - powiedziałam ale niewiedziałam jej nigdzie w pobliżu, musiała zwiać do środka.
Na drodze stawało mi kilku gości ale szybko ich pokonałam.
Zleciłam już na ziemię.
  Weszłam do zamku stała tam jakaś kobieta.
- Jesteś od Alex czy jesteś z nami - Zapytałam, zauważyłam że moje pytania są coraz to głupsze.
Podniosła głowę do góry a jej twarz mnie przeraziła aż mnie dreszcz przeszedł.
Ona niemiała oczu miała jakby wydłubane a jej twarz była pokryta siniakami i krwiakami.
W jej rękach pojawił się łuk i szybko puściła strzałe w moją stronę, musi mieć niezły słuch.
Podniosłam rękę a jej strzała się jakby to roztopiła.
Ale zanim zdążyłam się nacieszyć moim małym zwycięstwem ona kierowała już kolejną  broń w moją stronę.
Rzuciłam w nią lodową kulą ale ona się odsuneła i w nią nietrafiła.
Rzuciła we mnie wielką kule z kamieni, podleciałam do góry a tą kule skierowałam w jej stronę całe szczęście że w nią trafiło.
Zobaczyłam że Aleksa leci na samą górę więc zrobiłam to samo.
Po chwili stałyśmy naprzeciwko siebie na stromym chodniku.
- Spójrz po co chcesz ze mną walczyć, zobaczy ile ginie twoich przyjaciół.
Spojrzałam głową w dół bezmyślnie znów użyła magi wpływu.
Zleciłam na dół moje skrzydła były nieruchome użyła zaklęcia.
Leciłam jak piórko, uznałam że rozegrałam to najgorzej, gorzej się chyba niedało.
Spojrzałam jeszcze na Tytania która szybko zareagowała.
Nagle przy ziemi się zatrzymałam i lekko opadłam na ziemię.
- Boże dzięki Tytania - powiedziałam szybko i wstałam.
Podleciałam znów na górę to już nie zabawa walka to walka.
- Och jeszcze ci się nieznudziło - odparła nudnie.
- Opuść królestwo, daj jej mieszkańcą spokój! - Powiedziałam.
Znów stałyśmy naprzeciwko siebie z gniewem w oczach.
- Dobra musze cie zabić bo mi spokoju niedasz - powiedziała lekko podlatując w powietrze.
- Dlaczego niemożesz odejść?! - Zapytałam.
- To moje królestwo - odparła.
Zobaczyłam Tytanie która również podleciała do nas a konkretnie obok Alex.
- Przepraszam..tak mi głupio...- Wyjąkałam Tytania że smutkiem w oczach, jej oczy przybrały koloru szarego.
- Dlac...dlaczego Tytania byłaś z nami przecież - powiedziałam. Niemam już szans Tytania jako jedyna miała podobną moc...
Zamknełam oczy żeby pomyśleć.
                                  *
Gdy je otworzyłam miałam już plan co zrobić. Alexa rzuciła we mnie łańcuchami.
- A teraz twoi poddani zobaczą co się stanie z ich " królową " - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Tytania uwolniła mnie z łańcuchów, a Alex się wsciekła jej oczy przybrały koloru czerwonego, ciekawe czy mi się też zmieniają?
- Ty zdrajczynio! - krzykła.
A ja wykorzystałam chwilę i rzuciłam w nią kulą lodową a przed oczami zobaczyłam tego chłopca Li i jego siostrę.
Dostała w ramię gdyby dostała w serce bądź w głowę to by zamarzła.
Podniosła palec i poraziła Tytanie prądem, jej krzyk było słychać na dole po chwili Tytania upadła naziemie z otwartymi oczami.
Popłyneła mi łza bo wiedziałam że..umiera.
Poczułam w sobie wielką moc, rozbłysło światło a ja poczułam w sobie wielką moc.
Alex upadła na ziemię.
- Nie to niemożliwe - powiedziała kręcąc głową.
- Co teraz zrobisz - powiedziałam rzucając na jej ręce łańcuch.
- Opuścić królestwo? - Powiedziałam ostro.
A ona przymrużyła oczy i ku mojemu zdziwniu odparła tak.
- Lissa nie ona coś knuje, zabij ją - krzyczał Paul poturbowany a ja spojrzałam w dół i pomyślałam że muszę to zrobić. Odebrałam jej całą moc będzie musiała żyć bez mocy.
                                 *
(...) Wzięłam Tytanie na ręce i zleciałam na dół a jej leciały łzy.
- Odzyskałaś..królestwo..- wyjąkała.
A ja się popłakałam, zamknęła oczy.
Will był strasznie poturbowany jak sporo osób z tąd.
                                *
                 ,, Miesiąc później "
Wszystko się unormowało, królestwo znów odżyło.
Li wyznała swój sekret późnym wieczorem, siedzieliśmy na balkonie pałacu.
- Powiesz w końcu o co chodzi?
- Liss..Ja i Dav jesteśmy razem od dawna... I właśnie mamy..będziemy rodzicami - powiedziała szczęśliwie.
- Och gratuluję - powiedziałam.
Moje życie zmieniło się o 180 stopni, poznałam siostrę, znalazłam miłość rodzinę.
Prócz Tytani nikt nieumarł taki kogo znałam.
                               ***
Koniec.
Następne opowiadania już niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz