poniedziałek, 9 listopada 2015

hej hej 5 cz

Hej hej sorry że tak długo niepisałam , sorry za błędy ort ale zdarzają się każdemu.

(...) leżałam na tej kanapie.
- Co się stało - powiedziałam podnosząc się z tej kanapy.
- Erni przeszedł na strone cieni, na strone Moro. Moro mu obiecała że jak cię przyniesie to dostanie nagrode. Teraz jest zamknięty w piwnicy. - powiedział Odd.
- Od kiedy jest po stronie Moro - zapytalam.
- Od dawna - powiedział Odd.
Chris siedział i się nic nieodzywał.
     Trzy dni później
 Zbliżała się gwiazdka. Jest 15 Grudnia.
Siedziałam z Talią w tej okropnej sali uczyła mnie robić wir wodny.
 Kręcisz palcem i robisz taki żwirów którym ty jesteś wygląda jakby się latał.
 - Talia a dużo osób wyjeżdża na święta?-zapytałam.
- Nie raczej nie , wiele osób niema rodziców,ani innej rodziny - odparła
- A ty , znaczy wy wyjeżdżacie - zapytałam  , a Talia posmutniała.
- Nie, naszą rodzine wykończyła Moro, zabiła ich na naszych oczach. - powiedziała że łzami.
  Postanowiłam zmienić temat zanim zacznie płakać.
- Jak się dowiedziałaś że jesteś wilkiem - zapytalam.
- Od urodzenia wiedziałam, każdy wilk który ma w rodzinie wilka jest nim od dziecka, tylko nie każdy o tym wie.
Gorsze jest bycie wilkiem przez ugryzienie. Ale tego nie będę ci mówić musimy wziąć się za robotę! -- powiedział, bardzo lubiłam Talie była miła i rozmowna.
 Godzine później poszłam się przejść, doszedł do mnie Chris.
- Co tam - zapytał.
- Nic takiego, czy zawsze musi ktoś że mną być- powiedziałam to dlatego że zanim doszedł Chris szedł że mną Jack.
- Mhm. - otworzył puszkę pepsi kiedy to mówił.
- Wyjeżdżam na święta do rodziców-  powiedzilam.
- Chcesz łyka - zapytał się mnie podsuwając mi pod nos pepsi.
- Czy ty mnie słuchasz? - zapytałam.
- Jasne że tak , jakbym cię niesłuchał to bym ci nie odpowiedział . - odparł obojętnie. Teraz zrozumiałam dlaczego tak zareagował przypomniała mi się rozmowa z Talią.
- Lubisz święta- zapytałam.
- Nie. Jakoś nieprzepadam- odparł.
- Skoro tu mnie pilnujecie, to kto będzie mnie pilnował u rodziców-  zapytałam.
- Ja i Talia, musisz nas przedstawić jako niewiem przyjaciół, czy coś- odparł, popiając pepsi.
- Masz jeszcze?- zapytałam,zachciało mi się pić, wyją kolejną pepsi.
- Skąd wy to wszystko macie, to całe jedzenie?- zapytałam.
- Chodzimy raz w tygodniu na zakupy- odparł.
- A kase, skąd macie kase? - zadałam kolejne pytanie, naprawdę zaczęło mnie to bardzo ciekawić.
- Mamy swoje sposoby.
    Chodziliśmy tak sobie przez 10 minut, śmiejąc się rozmawiając.
- A może poćwiczyć? - zapytał.
- Jasne, już nieżyjesz - zaśmiałam się.
Pierwsza uderzyłam odgrodziłam go ogniem, zrobiłam takie kółko ogniste wokół niego.
 - No bardzo mądre- powiedział.
Ale niemusiałam długo czekać na jego ruch. Nagle coś wyrosło spod ziemi i mnie przykuło, do ziemi.
Niewiedziałam co zrobić, po chwili podszedł Chris.
- Poddajesz się? -zapytał uśmiechając się łobuzersko.
- Chciałbyś - odparłam.
Ponieważ stał nademną z całej siły wydmuchałam powietrze z płuc , a on odleciał.
Jakoś się uwolniłam z uścisku tych rośli.
  Leżał na ziemi nieprzytomny przynajmniej tak mi się zdawało.
Gdy podeszłam podrzucił mnie do góry siła wody.
Gdy wracałam na ziemnie złapał mnie Chris.
Przytuliłam się do niego.
- Hej Endżi co ci jest?- zapytał Chris trochę zmartwiony.
- Kiedy mnie podrzuciłeś do góry przypomniało mi się jak tu trafiłam, że mi się śniłeś - powiedziałam powoli.
- Zadałaś mi pytanie czy zawsze ktoś musi z tobą być? Tak musi ponieważ gdy twoja babcia umrze będziesz nami rządzić jesteś jak księżniczka. A my jesteśmy tylko twojmi strażnikami - powiedział. Jestem jak księżniczka, niewiedziałam że mam po babci nimi rządzić.
- Niejesteście tylko strażnikami, jesteście przyjaciółmi,jak rodzina.- powiedziałam. A Chris wyją pepsi w puszcze.
- Ile ty tego nosisz?- zapytałam zdziwiona. Ile on tego ma.
- Ostatnia- odparł i buchneliśmy śmiechem.
  Wróciłyśmy na obiad.
                                      *
                     ,, 20 Grudnia "
Dni mineły mi spokojnie, pożegnałam się z babcią.
Ja i Talia byłyśmy gotowe do drogi, stałyśmy przed domem czekając aż Chris podjedzie pod dom autem.
  Chris podjechał i ruszyliśmy w drogę.
Po drodze rozmawialiśmy o świętych,  magi itp.
Wieczorem podjechaliśmy pod domek rodziców.
-To co idziemy?!- zapytałam.
Zapukałam do drzwi, otworzyła mama.
- Mamo - powiedziałam i ją mocno przytuliłam.
- Kto to - powiedział ojciec dochodząc do drzwi.
- O Endżi - powiedział tata.
  Weszliśmy do salonu mama była tak samo zdziwiona jak ojciec na widok Chrisa i Tali.
- Mamo tato to Chris i Talia, moi przyjaciele. - powiedziałam.
  Po kolacji mama i tatą chyba polubi Talie.
- No to pewnie jesteście zmęczeni, Talio będziesz spała z Endżi a ty Christianie w pokoju gościnnym. - powiedziała mama.
Mama zawsze była bardzo miła wiedziała zawsze jak się zachować i co powiedzieć.
  Poszliśmy do pokoi.
Godzine później poszłyśmy spać z Talią.
                                      *
Rano wstaliśmy o 7.21
 Poszliśmy zjeść śniadanie, a potem poszłam ich oprowadzić po okolicy.
                                *
Wieczorem przyszliśmy.
- Hej macie ochotę zrobić pierniczki i kilka ciast -.zapytała mama, wiedziała że jej nieodmówie uwielbiam pracę w kuchni,zawsze uwielbiałam robić sosy jak miałam 13 lat,mówiłam mamie tak
,, Dobry sos na miare drobnego kucharza " czy jakoś tak.
- Jasne, lubicie robić ciasta prawda? - Zapytałam.
- Bardzo- powiedziała Talia.
Po 3 godzinach zrobiliśmy pyszne pierniki i kilka ciast, podczas robienia mama włączyła muzke i tanczyliśmy , obrzucaliśmy się mąką.
                                   *
                         * 24 Grudnia *
Wieczór, moi rodzice są tradycyjni więc czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę.
  Gdy się pojawiła dzieliliśmy się opłatkiem i składaliśmy sobie życzenia.
 Dawaliśmy sobie prezenty, nawet Talia i Chris mieli prezenty dla moich rodziców.
- Wszystkiego najlepszego...księżniczko - powiedział Chris dając mi łanczuszek w kształcie serca był srebny, ja też miałam dla niego prezent. Była koszulka z podpisem jego ulubionego piłkarza.
 Następnego dnia musieliśmy wracać do swojej ,, siedziby ".
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę.
Dojechaliśny pod sklep Chris wysiadł i powiedził żebyśmy poczekały chwilę, gdy wyszedł miał torbę wypchaną czymś.
- Mam pepsi chce ktoś? ,mam marsy i chipsy i czekoladę- powiedział wsiadając do auta. Był trochę umięśniony, miał blond włosy były tak przystojny.
- Jesteś uzależniony- powiedziałam biorąc od niego pepsi i marsa.
- Niektórzy tak mają, jedni wolą pepsi a drudzy wolą latać- powiedział dobrze wiem co miał na myśli, sytuacja gdzie mnie wyrzucił w powietrze, złapał mnie gdy leciałam z powrotem, on jest idealny.
  Razem buchneliśmy śmiechem.
- Przepraszam że przerywam tę miłą konwersacje ja niejstem w Temacie-  powiedziała oburzona Talia.
- Niemusisz być siostrzyczko- wiadome powiedział Chris.
  Po drodze do domu poprosiłam Chrisa żeby zatrzymał się na chwilę na jakiejś polanie. Było tak fajnie Talia puściła muzykę z auta i zaczeliśmy sobie tanczyć.
- Zaraz musimy ruszać - powiedział Chris.
Złapałam go za rękę i zaczeliśmy tanczyć.
-Ruszamy - powiedział
- Nie, nietak prędko zabawa dopiero się zaczyna. - powiedziała Moro.
- Czego ty chcesz?- zapytałam.
- Nieudawaj, dobrze wiesz ze chcę twojej mocy - powiedziała podchodząc coraz bliżej.
- Odsuń się!- powiedział Chris.
- Skarbie ciebie niechcę, tylko Endżi, no chyba że chcesz przedłużyć zabawe i ciebie też mam zabić, jak twoją matke, i ojca..- powiedział Moro dotkneł czułego punktu.
- Ognista kula- wykrzykną Chris.
Rzucił nią w Moro, na nasze nieszczęście nieoberwał nawet ją niedrasneł.
- Co ale jak to ty przecież niemasz... Ty niemasz żywiołu ognia!- wykrzykneła Moro. A ja traciłam wzrok, wszystko takie zamazane, ziemia się rozsuwa, tracę grunt pod nogami, nagle upadłam na ziemie.
                                     *
                     * O krok od śmierci *
Obudziłam się w swoim pokoju, Chris spał na fotelu.
- Chris...Chris - powiedziałam tak cicho że sama ledwo się słyszałam.
- Chris
Nagle otworzył oczy i podbiegł do mnie, nadal mam trochę zamazany obraz.
- Co się... Się stało?- zapytałam.
-  Odpoczni później porozmawiamy - powiedział, a ja niemiałam siły się z nim spierać.
Poszłam spać.
                                     *
Obudziłam się znów już w lepszym stanie.
Przy mnie znów był Chris.
-Co się stało - zapytałam.
- Oddałaś mi trochę mocy ognia. Nikt niewie jak to zrobiłaś , jeszcze nikt nigdy tego nieumiał zrobić, a co najepsze że ty masz całą swoją moc. Nasi koledzy stwierdzili że masz nieograniczoną moc, jeśli to jest prawda to będzie niedobrze a zarazem dobrze.
Moro będzie chciała twoją moc stanie się nieśmiertelna , jeśli jej moc połączy się z twoją. Przekazując mi moc byłaś o krok od śmierci. - powiedział, a ja byłam szczęśliwa że oddałam moc, skoro jemu oddałam to mogę oddać każdemu.
-Endżi twoja babcia!- krzykneła wbiegająca do pokoju.
- Co z nią?- zapytałam zmartwiona.
- Źle - powiedziała że łzami w oczach.

Sorry że tylko tyle, mam nadzieję że się podoba.