środa, 1 czerwca 2016

4 Cz

Hej 4 cz.
(...) pokój był pusty były tylko jedne małe drzwi, okropny pokój cały szary.
- Li co teraz - Zapytałam że łzami w oczach, tyle osób się dla mnie poświęca a ja mam poprostu uciekać.
- Uciekamy, od jutra będziesz mogła już sama walczyć - odparła jakby mi czytała w myślach.
  Podeszła do małych drzwi i je mocno pociągneła.
- Tędy to jest wyjść awaryjne - odparła przepuszczając mnie. - Albo nie cofaj się niewiadomo co tam na dole może być.
Tak jak kazała przepuściłam ją, zjechała po czerwonej zjeżdżalni a ja tuż za nią.
- Gdy dojechałam do siostry stałyśmy przed jakąś kabiną.
- Podaj hasło - powiedział damski głos z małego mikrofonu czy jak to tam.
- Hasło? Jakie hasło, Paul nic niemówił - powiedziała oburzona Lili.
- Ta super może jakaś podpowiedź - powiedziałam na głos ale nieoczekiwałam odpowiedzi.
- Podpowiedź brzmi,, członek rodziny " - Znów odezwał się ten głos.
- Liss myśl szybko - pogoniła mnie Lili.
- Członek, boże jaki człowiek rodziny - powiedziałam, a potem mi wpadł pomysł.
- Li jak nazywa się nasz prawdziwa mama? - Zapytałam.
- Ach no tak niewpadłam na to - odparła - Helen.
- Czy hasło brzmi Helen? - Zapytałam małego mikrofonu trzymając kciuki i zaciskając oczy.
- Tak hasło tak brzmi - odparł mikrofon i drzwi się otworzyły.
  Za drzwiami były motory co nam po nich jak nieumiemy prowadzić przynajmniej ja.
- Liss to Akra 2 tysiące nowa..co za sztuka jaki model no no - powiedziała Li, niewiedziałam że zna się na motorach, ja wolę auta kiedyś się scigałam, niemiałam prawka ale umiem dobrze prowadzić.
- Ale Li co teraz ja nieumiem jeździć. A poza tym daje rękę uciąć że wokół jest pełno ludzi z Sakuro - powiedziałam pewnie.
- Ty nierozumiesz to jest najnowszy model w świecie magi, on jest niewidzialny - stwierdziła z radością, widzę że czerpie z tego dużą przyjemność że ja się na tym wogóle nieznam.
- Och daj spokój, uciekajmy i tyle. - Stwierdziłam.
- Dobra, niemarudź - odparła wsiadając  na motor.
- Jadę z tobą inaczej się z tąd nieruszam - stwierdziłam pewnie
Dosiadłam się do niej po czym mocno ją przytuliłam a ona coś tam poklikała i ruszyłyśmy szybko.
Wyjechałyśmy przez garaż, miałam rację dom był oblenżony ale na szczęście nas nikt niezobaczył długo to niepotrwa.
Jechałyśmy tak przez chwilę gdy Li nagle na ulicy się zatrzymała.
- Liss ja tak naprawdę niewiem gdzie jechać, zgubiłam drogę...mapę - wreszcie się przyznała.
- Jedź w las jak najgłębiej. - Stwierdziłam.
   Tak jak jej nakazałam Tak zrobiła.
- Liss - usłyszałam jakiś głos, ktoś mnie wołał, to głos jakiejś dziewczyny
- Zatrzymaj się - nakazałam zasiadając z motora.
Poczułam w kieszeni spodni coś ciężkiego szybko włożyłam rękę i wyjełam scyzoryk ten sam który miałam w ręku zanim się to wszystko zaczęło.
- Kim jesteś i czego chcesz? - Zapytałam starając się nieokazywać że się boję, a boję się cholernie.
- Niebój się - odezwał się ten sam głos
- Nieboje nawet niemyśl - odezwałam się. W tle widziałam jakąś postać która szła w naszą stronę.
- Tam są - usłyszałam głos dwóch facetów, to pewnie z Sakuro.
Lili zeszła z motoru i stanęła tuż koło mnie.
- Koniec zabawy, sprawiłaś nam dużo kłopotów - powiedzieli dochodząc do nas.
- Hej chłopaki - odezwał się ten sam głos dziewczyny która stała za nimi.
Oni się odwrocili a ona im przyłożyła.
- Uciekajcie, sorry za nastraszenie - powiedziała szybko. Niedało się nam zobaczyć jej twarzy gdyż miała kaptur, a Lili niemal że odrazu mnie pociągneła żebym wsiadła na motor.
- Mam pomysł gdzie pojedziemy - odparła po chwili, jakby nic się niewydarzyło a mi to niedawało spokoju.
- Czemu obca nam pomogła - Zapytałam.
- Liss wiem tyle samo co ty - odparła.
Wtuliłam się mocno w siostrę i zaczełyśmy jechać, ulica była pusta więc jechałyśmy bardzo szybko. Po dziesięciu minutach dotarliśmy do miasta.
- Choć - powiedziała Li zatrzymując się przy hotelu 5 gwiazdkowym.
- Dużo ludzi - powiedziałam, bo zrozumiałam o co chodzi.
- Choć pójdziemy się zameldować - odparła spokojnie oglądając się wokół.
Hotel w środku jak i na zewnątrz wyglądał świetnie w końcu nie za nic dali im 5 gwiazdek.
- Dzień dobry poprosimy jeden pokój z dwoma łóżkami - poprosiła Lili a ja patrzyłam jak jakiś dwóch młodych chłopków się nam przygląda, zapatrzyłam się trochę na nich.
- Choć idziemy - powiedziała Li która do mnie podeszła po chwili spojrzała w miejsce gdzie ja się patrzę.
- Oni są od nas, recepcjonistka też - odparła Lili.
Lili ruszyła a ja z nią, doszłyśmy do schodów i dwaj przystojniacy zniknęli mi z oczu.
- Na górę 122 pokój - bąkneła cicho Lili.
Hotel wyglądał super, mega piękny ściany białe, fieranki robione z najlepszych wukien. Li otworzyła drzwi do pokoju i mnie zatkało to najlepszy hotel jaki dotychczas widziałam.
- Duże łóżko...lodówka jestem mega głodna - oznajmiła Li która podbiegła do średniej wielkości lodówki.
Co się dzieje, czemu do tej pory niema żadnych wiadomości od Willa, dziś o północy dostanę moc a wraz z nią władze, jutro poraz pierwszy zobaczę królestwo moje królestwo.
Lili wyjadała z lodówki a ja leżałam na łóżku gdy usłyszałam pukanie.
Spojrzałyśmy na siebie z Li z grobiwą miną, Lili wzięła czerwony scyzoryk z kieszeni i podeszła do drzwi, powoli otwierała stojąc że scyzorykiem.
- Hej dziewczyny niebójcie się - powiedział chłopak który był w holu, niebył sam była tam jeszcze jedna dziewczyna i chłopak.
- Suzanne - powiedziała Lili z ulgą, zwineła nóż spoworotem do kieszeni.
  Ta dziewczyna w okularach i brązowych pofalowanych włosach była widać starsza od nas o jakieś 5 lat minimum.
- Och Li miło cie widzieć, straszne rzeczy dzieją się w krainie, Liss potrzebujemy cie - powiedziała Suzanne.
  Niewiedziałam co powiedzieć zatkało mnie.
- Co z Willem - Zapytałam pomijając ich pytanie.
- O stary, dupek wyrywa najlepsze laski, nie no zazdroszczę - powiedział chłopak który stał koło Suzanne.
- Och Zamkni się - odparła że spokojem Li.
- Niemamy żadnych wiadomości na jego temat przykro mi, ale żadne wiadomość to dobre wiadomości - odparła Suzanne.
Przekręciłam oczami, ci dwaj działają mi na nerwy.
- Ja jestem Ed, a to Dav - powiedział ten drugi. Ed był raczej rodzajem podrywacza i śmieszka, a Dav dobrze zbudowany i raczej poważnie podchodził do misji.
Moje myśli były zajęte myślałam o Willu, jeśli coś się mu stanie niewybacze sobie.
- Niemożecie tak siedzieć w miejscu może pójdziemy na kawę Liss - Zaproponował Ed lekko tanecznym krokiem.
- Och Ed to nie czas na wygłupy - poprawiła go Suzanne.
-Niema co...- zaczął Dav a ja mu przerwałam.
- Położę się.
Poszłam do pokoju się położyć, bałam się. Bałam się o to co będzie jak dostanę moc i o Willa o Paula też ale chłopaki mieli rację Will mi się podoba i niema miejaca na nikogo innego.
                               *
Obudziłam się wieczorem koło 19, a właściwie to obudził mnie hałas.
Wstałam z łóżka i poszłam do salonu wszyscy tam byli dosłownie wszyscy.
- Will!!!...., yyy Paul - krzyczałam i pobiegłam się wtulić do Willa, a potem do Paula.
- Jak dobrze was widzieć...ouu- powiedziałam, byli cali poobijani.
- Nic nam nie jest, za kilka godzin twoje urodziny, lepiej z tąd choćmy - zaproponował Will.
- A to on nadal żyje - powiedziałam rozczarowana.
- Tak, jest trochę jakby to nie w całości - zaśmiał się Paul.
Po 10 minutach każdy był gotowy do wyjścia.
Lili poszła nas wymeldować, a my staliśmy w kółeczku i gadaliśmy.
- Dobra my wracamy do królestwa, ta podła Alex wciąż rządzi...zgineło tyle ludzi - powiedziała smutnie Suzanne - spotkamy się potem.
Ed, Suzanne i Dav złapali się za ręce i zniknęli.
- My też znikamy, niemamy już czym jechać więc - powiedział Will łapiąc mnie. Lili i Paula.
                                 *
Pojawiliśmy się w pokoju tym co byłam po,, porwaniu " ta kanapa, ten salon.
- Tu jesteśmy bezpieczni idę rzucić zaklęcie obronne - powiedział Will.
- Czemu wcześniej tego niezrobiliście - Zapytałam.
- Och robiliśmy ale to niedziała tak że sobie rzucam i nikt niewejdzie jedna, dwie osoby to za mało na takie poważne zaklęcie znaczy inaczej jeśli nasz moc niewzrosła to sami niemożemy rzucać takich zaklęć bo wyjdą nam tylko w połowie, ja dopiero przy następnych urodzinach dostanę pełną moc, nie taką jak ty dostaniesz zaraz ale cóż. - Opowiadał Will.
- Czemu tej Królowej tak zależy na mojej śmierci - Zapytałam.
- Liss ty chyba nadal nierozumiesz.
Mało kto dostaje taką moc , ty i niestety królowa taką ma i kilka innych osób ale im niezależy na władzy. Królowa Alex będzie próbować ich zwerbować ona chce tylko władzy, pieniędzy i żeby była wiecznie młoda, ona będzie próbować cie zabić, albo daruje ci życie ale zabierze ci moc - powiedział Will.
- To jak ja mam wam pomóc? - Zapytałam bo już się w tym wszystkim gubiłam.
- Zabić, zabrać moc cokolwiek, a potem jak już będzie dobrze możesz oddać moc - odparł spokojnie Will.
Ach to do tego jestem im potrzebna, strasznie mnie to zabolało, poczułam że jemu wcale na mnie niezależy.
- A to tylko po to jestem wam potrzebna, a potem to już mogę odejść sobie spokojnie - Zapytałam wkurzona ale nieoczekiwałam odpowiedzi.
- Oj to nie tak. Dziewczyny...- wyjąkał Will.
Odwrociłam się na pięcie i poszłam do pokoju.
Po chwili doszła do mnie Li.
- Lissa niemartw się - powiedziała głaszcząc mnie po ramiemiu.
- Nieważne. Kim jest nasz tata - Zapytałam.
- Och Lissa niezmieniaj zawsze tematu gdy wchodzi w grę poważna rozmowa - zaprotestowała Lili.
- Niezmieniam - odparłam jakby jej słowa mnie niedotkneły, a dotkneły bo tak jest zawsze gdy mowa o czymś zawsze zmieniam temat.
- Dobra więc tak, Nasz ojciec był pozamagicznym gościem, nadal żyje i wie o naszym istnieniu. A teraz ty odpowiesz na moje pytana - odparła - Ach tylko pójdę na sekundę do Paula muszę mu coś powiedzieć.
  Jasne idz sobie jak najdłużej pomyślałam.
Po jakiś 5 minutach przyszła spowrotem.
- Jest 20.50 już za niedługo...- Powiedziała że smutną miną.
- Hej Lili co jest - Zapytałam widzę że coś ją męczy
- Liss bo..jak ty dostaniesz moc..My już niebędziemy się widywać za często. - Odparła.
- Ale przecież..ja sama sobie nieporadze - powiedziałam biorąc ją na litość. Muszę Ci coś powiedzieć - powiedział Li.
                                   ***
O co chodzi co Lili skrywała do tej pory przed swoją siostrą? A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz