sobota, 28 maja 2016

Cz 3

Hej 3 cz
W środku nocy podbudził nas Will.
- Powaliło cie, jest środek nocy - powiedziałam zaspana.
- Recepcjonistka wezwała policję, musimy uciekać szybko - opowiedział Will otwierając drzwi. Każdy był zaspany ale szybko wstaliśmy i wybiegliśmy na korytarz.
- Tędy - powiedział Will kierując nas w prawą stronę korytarza. Nie taki zły ten hmm Hotel, motel niewiem co to dokładnie.
  Kroczyliśmy przez korytarz szybkim krokiem, nerwowo rozglądając się czy nikogo niema wokół, ale na szczęście nikogo niebyło.
- Wyjdziemy przez okno może? - Zaproponowałam niepewnie.
- Jesteśmy z tyłu...mogli nas otoczyć...Ale niepomyślą że wyjdziemy przez okno...będą myśleć że wejdziemy schodami ewakuacyjnymi. Idziemy - powiedział pewnie Will.
Will tu dowodził dlatego każdy się go słuchał, ale w tym przypadku by nas spalił jakbyśmy poszli schodami, dlatego czułam się trochę lepiej czując że wreszcie ja coś zaproponowałam.
Dotarliśmy do najbliższego okna, po czym dopiero pomyślałam że to jest 1 piętro.
Will skoczył pierwszy.
- Skacz, złapie cie - powiedział, oglądając się wokół czy nikt nie idzie.
- Wi...Will ja...ja mam lęk wysokości, nieskocze. - Wyjąkałam stając na krawędzi okna.
- Zamkni oczy złapie cie - powiedział spokojnie.
  Posłucham go tak zrobiłam, raz kozi śmierc pomyślałam, jak nie zarezykujesz to stracisz.
Zamknełam oczy i leciała w dół, złapał mnie tak jak obiecał.
- Lili twoja kolej - powiedział, a Lili skoczyła bez żadnych gadanek, a po niej szybko Paul i pobiegliśmy do lasu.
- Liss niemów że boisz się lasu - powiedział Will widząc że zwalniam bieg.
- To...tak jakby, nieboje się lasu...Tylko wchodzić do ciemnego.. Och niekaż mi tego tłumaczyć - poprosiłam Willa. Złapał mnie za rękę którą wymachiwałam tłumacząc mu to wszystko.
- Nie bój się, jestem tu - powiedział ciągnąć mnie. Biegliśmy tak a ja Przestałam się już bać, nieczułam strachu wogóle. Po kilku minutach biegu dobiegliśmy na parking.
- Wsiadamy - powiedział Will otwierając drzwi czerwonego kombi. Wsiedliśmy  ja na początek z Willem, a Lili z tyłu z Paulem.
- Niedługo twoje urodziny - zaczął Will.
- Nietylko moje - odparłam, widząc że Lili i Paul posneli.
- Ach tak Lili też
- Czemu wy ciągle mówicie że tylko moje urodziny, Lili też je ma - odparłam. Ciągle padało że to moje urodziny, ale Lili też ma 18-nastke.
- No cóż pora to..tobie to powiedzieć
No proszę myślałam że mówimy sobie wszystko.
- No to widzę że wciąż tajemnice - powiedziałam patrząc na jego lewy profil, wyglądał naprawdę cudnie.
- To...to wcale nie tak. Lili jest twoją siostrą owszem...Ale ona ma geny po ojcu niemagicznym, ona niema mocy. - Opowiadał spokojnie.
  Nie byłam zła, spać mi się chciało.
- Śmiało idź spać - powiedział kiedy ziewnałam.
Zasnełam.
                                 *
Obudziłam się w jakimś pokoju, łóżko było niezbyt wygodne ale cóż.
Wstałam byłam w tych samych ciuchach co w nocy, podeszłam do drzwi które stały naprzeciwko.
- O Liss wstałaś już - powiedział Paul który właśnie wchodził po schodach
- cześć - powiedział nieśmiało
- Spokojnie jesteśmy tu sami, tylko nasza czwórka. - Powiedział a ja wyszłam przed drzwi.
- Choć jeść - powiedział idąc powoli do schodów, poszłam za nim. Dom raczej należy do jakiejś osoby starszej, stare meble, od dawna niebył odnawiany, mały smrud wilgoć
- Liss na co masz ochotę - zaproponowała mi Lili która siedziała przy stole koło Will, jedli kanapki z dżemem truskawkowym.
Ponieważ byłam bardzo głodna postanowiłam że zjem trochę.
- Do kogo należy ten dom? - Zapytałam, myślałam że Will się wkradł czy coś w tym stylu.
- Do mojej cioci, wyjechała na moją prośbę. - Odparł.
- Li idź pod prysznic, a potem się ubierzesz w nowe ciuchy, Will i Paul byli rano na zakupach. - Odpowedział mi szybko Lili.
- Czym ty się zajmujesz? Skoro niemasz mocy - Zapytałam, trochę chamsko ale cóż.
- Jestem alchemiczką, ale pomagam takim osobą jak ty - odparł równie odważnie jak ja, jasne że niezamierzałyśmy się kucic, to moja siostra a w dodatku wyglądała jak ja.
- Pójdę...pod prysznic - odparłam biorąc że sobą kanapke  dżemem.
- Proszę - podała mi Lili białą sukienkę w różowe kwiatki klasyk, i bieliznę.
                              *
Wyszłam z łazienki wyglądając cudownie.
Gdy schodziłam że schodów widziałam jak Will patrząc na mnie chwilowo się zawiesił.
- Wyg...ląda..sz - wyjąkał Will.
- Bosko siostro - poparła Lili.
- Dziękuję - powiedziałam zawstydzona.
Wieczorem koło 22 kiedy Lili już zasnełan na kanapie ja siedziałam i miałam ochotę wyjść na dach tak robiłam w domu, moim domu gdzie dotychczas byłam.
- Da się tu wejść na dach? - Zapytałam Paula.
- Tak - odparł zaspany.
Po chwili byłam już na dachu, powierze lekko wiało ale było strasznie gorąco.
Usiadłam sobie w miejscu gdzie miałam pewność że nie zlecę.
Ciekawe co u mamy pomyślałam.
- Nie...zimno ci - zapytał Will który szedł powoli do mnie.
Olałam jego pytanie i sama zadałam.
- Jak to się stało że masz moc
- No wiesz po 18 urodzinach ona się uaktywnia.- Odparł patrząc mi w oczy.
- Ale mi chodzi o to czy wiedziałeś jak byłeś młodszy że niejesteś zwykłym chłopakiem
- Tak Liss wiedziałem.
Po jego wypowiedzi zamyśliłam się.
- Po 18 urodzinach będziesz miała wybór - odparł.
- jaki
- Będziesz mogła zrezygnować z mocy, i niezobaczysz twojego królestwa - odparł.
- To znaczy że jak zrezygnuje to...wy też znikniecie, a ja niebedę wiedzieć że mam siostrę - Zapytałam
- Tak, zapomnisz o wszystkim
Postanowiłam że nigdy niezrezygnuje z mocy.
- Dzięki...za to ze mi pomagasz, narażają się...- podziekowałam.
- Daj spokój to moja praca - odparł.
- Zanim dostałeś moc, to uczyłeś się normalnie? - Zapytałam
- Tak, moje życie niebyło takie łatwe, dopiero Arci mój prawdziwy tata jak mnie odnalazł to było dobrze. Ale niema co myśleć o przeszłości. - Odparł z uśmiechem.
- Jesteś cudowny - powiedziałam na głos, niemiałam zamiaru tego mówić, to było niechcący.
  On się uśmiechnął, a ja próbowałam odrazu naprawić to co powiedziałam.
- Wiesz cudowny że wiesz nieboisz się niczego i wogóle. Ile ty tak wogóle masz lat - powiedziałam, zawsze gdy się denerwuje powtarzam słowa.
- 20, Paul ma 19
- Wy sami tak z siebie mnie chronicie czy jak.
- Nie dowodzi nami organizacja, a właściwie to nasza praca, również się uczymy, ale w tej chwili niemożemy się pokazać w królestwie, to dłuższa historia - odparł
Powiał wiatr a mi zrobiło się trochę zimno.
- Jesteś pewny że tu jesteśmy bezpieczni - Zapytałam
- Dziś tak, jutro się przeniesiemy gdzie indziej
- Niesądzisz że jest jakoś za cicho
- Może i tak, lepiej zejdź już z tego dachu - odparł.
   Will wstał a ja go złapałam za rękę żeby się nie wywalić.
Stałam koło Will trzymając go cały czas za rękę i patrząc mu w oczy.
- Czemu kradniesz - Zapytałam
- A czemu ty jesteś taka ładna - odparł - choćmy już.
Najpierw zeszłam ja, a potem Will który jeszcze obkręcił się że dwa razy żeby zobaczyć czy tam nikogo niema.
Po godzinie położyłam się spać.
                               *
Wstałam koło 8, z szafy wyjełam czarne dżinsy z dziurami i bluzkę na ramiączka fioletową.
Zeszłam na dół po schodach, wszyscy siedzieli już przy stole i jedli śniadanie.
- Dzień dobry, smacznego - powiedziałam uradowana, a humor bardziej mi się poprawił jak zobaczyłam Willa, wczoraj byśmy się pocałowali ale to szczegół. On też się uśmiechnął jak mnie zobaczył, to fajny wątek ale wrócimy do niego później teraz mam ważniejsze rzeczy jutro o północy dostanę moc.
- Jedz szybko zaraz się wynosimy - powiedział Paul.
- Liss musimy pogadać - powiedziała Lili wstając z krzesła i ciągnąć mnie za rękę. Zobaczyłam że Will i Paul robią dziwną minę i coś szepczą.
Poszłyśmy na górę do mojego pokoju, Li zamknęła drzwi.
- Wiem że ty i Will, ale na to niepora - powiedziała.
Zrobiłam dziwną minę, jakby to niebyła Lili, zawsze chętnie się interesowała takimi sprawami a nie je kładła na dno.
- Yyy okey. Czemu zamknełaś drzwi - Zapytałam, zaczęłam się bać postanowiłam grać na czas, bo coś mi tu niegrałao. Niemam jak się bronić zabardzo, niemogli mnie niczego nauczyć ponieważ oni sami się uczą, a poza tym niewiadomo jak silną moc dostanę, nauczyciela się dobiera wraz z siłą mocy.
- Lili chce wyjść - powiedziałam cofająć się bez sensu bo ona i tak się zbliżała.
- Myślałaś że się ukryjesz przedemną - powiedział ostry ton mężczyzny który właśnie się ujawniał.
- Czego chcesz - powiedziałam już się niebałam bo do pokoju z kopa wbiegł Will.
Bez namysłu podbiegłam za Willa.
W tej że chwili gdy ja biegłam Bred rzucił czymś prosto w mój brzuch, niewiem co to było.
- Teraz już nieżyjesz - powiedział Will nigdy niewidziałam go tak wściekłego.
- Co, myślisz że mi coś zrobisz, to nie ta bajka gdzie żyli długo i szczęśliwie - odparł Bred.
- Czemu mnie odrazu niezabijesz? - Zapytałam Breda.
- Sakoro chce cie żywą co najwyżej trochę poturbowaną, albo nawet nieprzytomną byle byś oddychała, a z tobą mogę zrobić co chce, chyba rozumiemy o czym mówię - powiedział że wstretnym uśmiechem, obrzydliwym.
- Paul wiesz co robić - krzyknął Will który teraz to się wsciekł na maksa.
Paul mnie zaciągną, do jakiś drzwi które były zamknięte na kutke spojrzał na nie oczami a kutka jakby się roztopiła a drzwi się zamkneły. Miałam jeszcze chwilowy podgląd na pokój w którym to wszystko się działo.
- To teraz się zabawimy - powiedział Bred z łobuzerskim uśmiechem widziałam jak strzela z palca do Willa który nagle wisiał w powietrzu dygocąc sie. Will spojrzał na drzwi i oczami je zamknął. Paul brutalnie zaciągnął mnie za rękę do pokoju w którym stała Lili.
- Liss tak bardzo cie przepraszam - powiedziała zapłakana, natychmiast mnie przytuliła mocno, a ja przed oczami miałam obraz Willa który wisiał w powietrzu.
- Li wiesz co masz robić. Idę do Willa - powiedział Paul stanowczo i wybiegł przez drzwi.
- Co teraz - Zapytałam, czułam się bez silnie, oni walczą o moje życie a ja mam uciekać to nie fair
- Uciekamy - powiedziała Lili
                                  ***
Narazie tyle, jak myślicie Will przeżyję czy odda życie za Lisse?
4 cz już w krótce 😘

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz